Druga chemia za nami. Rano w szpitalu odwiedza nas kuzynka Sabinka z Tomkiem. Przywożą ekologiczną swojszczyznę spod Tarnowa. Igor płacze wniebogłosy, gdy wychodzą. Zasypia. Po południu wracamy do domu. Z tatą i Janoszkiem. Mały czuje się dobrze. Momentami tylko skarży się na ból brzucha.
Niestety, czego można się było spodziewać, znów walczymy z leukopenią. Po chemii to normalne. Dziś rano mieliśmy tylko 800 leukocytów (norma - około 4 tys.). A więc zero odwiedzin. Zero styczności z osobami zainfekowanymi. Gdyby wyskoczyła gorączka albo pojawiły się inne niespodziewane objawy - natychmiast musimy wracać na oddział.
Na szczęście w Oświęcimiu możemy liczyć na naszą kochaną pielęgniarkę Dorotkę Żabińską i wspaniałą doktor Halinkę Kobosko. Mały będzie dostawał zastrzyki z neupogenu, które podnoszą poziom leukocytów, a w poniedziałek pobiorą mu w domu krew do badania i zbadamy ich poziom.
Codziennie czytam o Igorku i ogromnie cieszą takie wiadomości jak ta z piątku,że jest lepiej.Leukocyty się podniosą,bo ja także moooocno wierzę,że potwierdzi się cud!!!Miłej,spokojnej niedzieli Wam życzymy z całego serducha!!!
OdpowiedzUsuńJestem dosc daleko od Oswiecimia,z ktorego sama pochodze, ale czytam o Igorku i razem z reszta rodzkinki trzymam kciuki za jego powrot do zdrowia. Zyczymy wam duzo sily i wytrwania a Igorkowi MNOSTWO ZDROWKA...
OdpowiedzUsuńNie zam was osobiście ale bardzo mocno trzymam za was kciuki i modle się aby wszystko skończyło się dobrze.POWODZENIA
OdpowiedzUsuń