czwartek, 26 kwietnia 2012

Aspiryna i rak


W magazynie "Lancet" opublikowano już oficjalnie artykuł,  w którym naukowcy jednoznacznie wypowiadają się na temat antynowotworowego działania aspiryny. Jednak ta, dziś powszechnie stosowana aspiryna, może powodować pewne skutki uboczne. Natomiast aspiryna, którą właśnie opracowali amerykańscy naukowcy, oprócz tego, że leczy aż 11 różnych form raka, to jest także całkowicie bezpieczna dla zdrowia. 
Nowa antynowotworowa aspiryna działa na 11 form raka
"Naukowcy z City College of New York opracowali hybrydową pigułkę, która zmusza komórki rakowe do samodestrukcji - może wyleczyć aż 11 różnych form raka (m.in. okrężnicy, trzustki, prostaty, piersi oraz białaczki) i zmniejszać guzy" - pisze Dziennik (artykuł z 12 marca 2012).
"Zażywanie superaspiryny, nazwanej NOSH, nie ma skutków ubocznych, tj. krwawienia, owrzodzenia czy uszkodzenia nerek. Do nowego leku uczeni dodali bowiem składniki, które zapobiegają powikłaniom – podaje „Daily Mail”. Nowa hybrydowa aspiryna zawiera m.in. tlenek azotu (NO) chroniący chronić błonę śluzową żołądka oraz siarczek wodoru (H2S) zwiększający zdolność do zwalczania komórek rakowych. Jej skuteczność została udowodniona w eksperymencie z udziałem myszy chorych na ludzki nowotwór jelita grubego. Już po kilkunastu dniach przyjmowania aspiryny guzy zmniejszyły się aż o 85 proc., a kuracja nie pozostawiła po sobie żadnych skutków ubocznych.
Naukowcy oszacowali, że NOSH jest 100 tysięcy bardziej skuteczna od zwykłej aspiryny, a więc chory może przyjmować znacznie mniejsze dawki leku, co wiąże się z mniejszym ryzykiem wystąpienia skutków ubocznych. Przed naukowcami jeszcze badania kliniczne z udziałem ludzi. Jest nadzieja, że nowa aspiryna w połączeniu ze standardowym leczeniem nowotworów pomoże chorym pacjentom w pełni wrócić do zdrowia".
Ciekawy artykuł tutaj: 
http://nauka.newsweek.pl/aspiryna--cudowny-lek,90490,1,1.html

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

WYNIKI OK!! :)

Wiemy tylko, że nie ma żadnych zmian w stosunku do poprzednich badań!!!!!!! Tyle dowiedziałem się z rozmowy telefonicznej, bo Voxel - firma wykonująca rezonans - nie wysłał nam jeszcze wyników badania na maila, jak czynił to dotąd.  Siedzieliśmy więc cały weekend jak na szpilach, ale już wszystko jest OK. To najważniejsze! Jak tylko dowiemy się czegoś więcej, zaraz napiszemy. Bo teraz praca, praca....:)
.................................
Po interwencji telefonicznej - wynik został przesłany:
Nadal po stronie prawej w obrębie piramidy kości skroniowej, w rejonie kanału t.szyjnej wewnętrznej widoczny jest nieco nieregularny obszar o sygnale wysokim w obrazach T2-zal. i STIR, pośrednim w obrazach T1- zal, ulegający nieregularnemu wzmocnieniu kontrastowemu - wielkość zmiany podobna jak w badaniu poprzednim z 4.01.2012 . Podobnie jak poprzednio
widoczne niewielkie obszary zaburzeń upowietrznienia w obrębie prawego wyrostka sutkowatego. Wskazana dalsza kontrola MR.

 Odczekamy jakiś miesiąc (żeby nadmiernie nie obciążać organizmu Igorka)  i wykonamy jeszcze kontrolne rtg płuc - zgodnie z zaleceniami prof. Udo Kontnego, który prosił aby kontrolować płuca Igorka również w odstępach trzymiesięcznych.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

..... Kraków i badanie

A sobota jak zawsze w Ikarionie... fot. arch:)
W środę czeka nas nieuniknione. Kolejny wyjazd do krakowskiej kliniki i przyjęcie na oddział.
Dzień później - badanie kontrolne. Rezonans twarzoczaszki. Minęły już trzy miesiące od ostatniego badania Igorka. Trzy miesiące względnego spokoju. Pozorów normalności.
Czas na kolejne skanowanie głowy, aby przekonać się, czy guz śpi.... I przekonamy się, że tak jest!
 Ale.... Myślałam, że w miarę upływu czasu będzie jakoś lżej... Mniej strachu?
Ciężko jest. Zwłaszcza w tych dniach.
I tylko lżej, gdy patrzymy na to nasze kochane żywe sreberko. Jak biega za piłką, jak tańczy, wygłupia się, śmieje i dokazuje z Janoszkiem ..... Okaz zdrowia- powie każdy, kto na niego spojrzy.
Podajemy Igorkowi pełen witamin i antyoksydantów flavon kids oraz mikroskopijne dawki aspiryny, bo jak wskazują ostatnie badania naukowców, aspiryna jest lekiem antynowotworowym - zapobiega nawrotom choroby.
Będzie dobrze...!
Wrócimy z Krakowa z dobrą nowiną a potem, wszyscy razem, w maju pojedziemy do Zakopanego, czego chłopcy nie mogą się już doczekać.
Ps. Zapomniałam napisać - trzymajcie kciuki! Jak zawsze!

środa, 4 kwietnia 2012

... przedświątecznie

Nadia, czteroletnia oświęcimianka...:)
Igorek ma się dobrze. Kilka dni temu miał zapalenie spojówek, byliśmy u okulisty. Pani dr zaordynowała antybiotyk do oczu i już jest wszystko dobrze. Dziś świeci słońce, a to oznacza, że nasz mały Messi będzie zapewne znów biegał za piłką, jak jego zdrowi rówieśnicy. Jego organizm wzmacnia się każdego dnia i tak pozostanie.
Wczoraj spotkałam się z Dorotą - mamą Nadii, dziewczynki, która jest już po operacji wycięcia prawej nerki (nowotwór złośliwy -nephroblastoma), a teraz czeka ją radioterapia i chemioterapia. Leczenie zakończy się we wrześniu. Rozmawiałyśmy ponad dwie godziny. Wiem jak bardzo takie rozmowy są nam - rodzicom potrzebne. Nikt inny nie zrozumie tego dramatu, który rozgrywa się w nas każdego dnia. Wszyscy oczekują, że będziemy silni, gotowi do walki, pełni nadziei i optymizmu, a przecież wewnątrz drżymy, przeżywamy chwile zwątpienia, napady strachu. Martwimy się o jutro naszych dzieci..... Musimy cały czas projektować sobie tylko dobre rzeczy i pozytywnie myśleć o przyszłości. I w to uparcie wierzyć. Takie codzienne psychologiczne eksperymenty na sobie samym. Innej opcji nie ma - jak wielokrotnie tu na tym blogu pisaliśmy....
Więc mówiłam Dorocie, że nie wiem jak przeżyliśmy te osiem miesięcy w szpitalu,  przykuci do łóżka, do pompy z kroplówkami. Ale przeżyliśmy. Skąd wzięliśmy siłę? Może stąd, że tam na końcu drogi był dom, przedszkole, powrót do "normalności"... ŻYCIE.
Do kościoła poszłam po raz pierwszy, gdy leczenie Igorka było już zakończone. Długo godziłam się z Panem Bogiem.  Nie było mi łatwo.... spokornieć, przyjąć, zaakceptować... Przestać odczuwać żal. I mimo całej wartości dodanej choroby Igorka - wielkiego wsparcia i waszej pomocy, wielu zmian, które zaszły w nas samych, a spowodowane były totalnym przewartościowaniem wszystkiego, bez wahania zamieniłabym się na spokój, beztroskę i stabilizację TAMTEGO życia - sprzed choroby.
Dorota walczy o Nadusię z całych sił. Wiem jak jej trudno tym bardziej, że jej mąż pracuje za granicą, a to oznacza jego ciągłą nieobecność. Nawet jeśli codziennie rozmawiają przez skype'a. Przecież leczenie małej, patrzenie na łzy i ból dziecka, kojenie, zabawianie, trud wprowadzania diety i suplementacji, stres związany z dojazdami do szpitala psującym się samochodem ... To wszystko na jej głowie. Tak rośnie kolejna młoda siłaczka.
W tym czasie przedświątecznym proszę Was Kochani - o refleksję. Podziękujcie za to, co macie. Proście tylko o to, czego Wam trzeba. I usiądźcie pogodzeni przy wielkanocnym stole. Cieszcie się tą piękną chwilą. Z takich właśnie chwil utkane jest nasze życie. I tylko je będziemy kiedyś pamiętać.
A tych z Was, którzy w tym triduum paschalnym nie spełnili jeszcze dobrego uczynku, proszę o dar. Drobny, niewiele kosztujący gest wsparcia leczenia 4-letniej ślicznej dziewczynki. Niektórzy z Was nie rozliczyli jeszcze swoich Pitów... Zatrzymajcie się. Pomyślcie. Przeczytajcie. I jeśli uznacie, że warto, że trzeba, że Wam nie ubędzie - pomóżcie. Wiem, że po raz dziesiąty, albo setny.... ale czy przez to, ta pomoc smakuje inaczej?
Może dzięki temu Święta będą lepsze, pełniejsze? I My odrobinę?
Przeczytajcie:
http://www.oswiecimskie24.pl/7601,POWIAT.-Pom%C3%B3%C5%BCmy-4-letniej-Nadii.html

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

...after party

W nocy z soboty na niedzielę (30/31 marca) w naszej pięknej, nowej, Miejskiej Bibliotece Publicznej zorganizowano imprezę pod nazwą „Nocne Bajanie z Andersenem”. W wydarzeniu mogły wziąć udział dzieciaki w wieku od 6 do 10 lat. Wśród jej uczestników znalazł się Igor Bartosz, który całym wydarzeniem był niezwykle podniecony i który dzięki temu spędził swoją pierwszą noc poza domem – imprezując. Nawet mając na uwadze nasze bogate tradycje rodzinne w tym zakresie, uważamy że zrobił to dość wcześnie, tym bardziej, że ponoć większość uczestników to były…dziewczynki. Igor, wyposażony w śpiwór, karimatę, latarkę i inne gadżety młodego odkrywcy udał się do biblioteki i natychmiast zintegrował się z tamtejszym środowiskiem. Było mu o tyle łatwiej, że był w towarzystwie dobrze mu znanych Zuzi i Stasia Łyganów oraz Natana Gołębiewskiego. Jak dowiedzieliśmy się z relacji opiekunek, mocno udzielał się przy karaoke oraz popisywał się swoimi zdolnościami jako „dziecko dość wcześnie czytające”. Podobno spać poszedł o 2.00. To nie wróży dobrze na przyszłość…
A nasza fundacja przez weekend organizowała kolejne imprezy charytatywne. Relację pisaną znajdziecie tu: - mowp.pl a relację video tutaj: - oswiecimskie24.pl