środa, 10 marca 2010

...upadek Igorka

Pierwsza lekcja na oddziale onkologii brzmi – pamiętaj, aby niczego nie planować! No i ziściło się. My zaplanowaliśmy. Powrót do domu. Wieczorną rodzinną kolację w jadalni. Nareszcie wszyscy razem, w komplecie. Noc we własnych łóżkach. No i plan wziął w łeb.
Igorek pojechał z pompą do zabiegówki, żeby siostra odpięła mu kroplówkę. Ma teraz okres usamodzielniania. „Mamuniu zostań”. „Mamuniu nie patrz”. „Mamuniu ja sam”. Akurat nie było pielęgniarki z jego odcinka, więc miał zaczekać w fotelu. On jednak wymyślił sobie, że sam zdejmie pustą kroplówkę ze stojaka, stanął więc na fotel, zatoczył się, upadł podłogę i uderzył o nią tyłem głowy.
Nie ma żadnego siniaka, obrzęku. Nie wymiotuje, czuje się dobrze. Zrobiono mu rentgen głowy (OK), był także skonsultowany przez chirurga – wszystko dobrze. Nie może do 18.00 nic jeść i pić i pozostaje na obserwacji. To oznacza, że dziś nie pojedziemy do domu. Igorek rozżalony.
Wieczorem już śmieje się w głos, biega i gra piłką na okrąglaku, upominam go, ale małego rozpiera energia… drżę, żeby gdzieś się nie przewrócił.

4 komentarze:

  1. jak dziecko rozrabia to znaczy że zdrowieje i ma dużo siły!!! Ale Igor już bez takich numerów!!! pozdrawiam Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Igor to twardziel!!! wieczorne hasanie najlepiej o tym świadczy:) Mama, miej go na oku, bo nie wiadomo co ten mały SAMOŚ, jeszcze wykombinuje!!! pozdrowionka A.S

    OdpowiedzUsuń
  3. No tak... ZOSIA SAMOSIA... każdy dzieciak tak ma... :-) Igorku, Igorku... uważaj troszeczkę! i zgadzam się z pierwszym komentarzem - rozrabiający dzieicak to radość dla wszystkich!!! ale lepiej wracajcie już do Oświęcimia!:-)
    Asia K.

    OdpowiedzUsuń
  4. A bo Igorek to wykapany Albert...A.W.

    OdpowiedzUsuń