czwartek, 1 kwietnia 2010

… króciutko

Igorek jeszcze śpi, ale za chwilę go obudzę na badanie. Wczorajszy rezonans okazał się klapą, gdyż zabrakło anestezjologa, który mógłby znieczulić naszego maluszka. Szybkie poszukiwania specjalisty nie dały rezultatu, w efekcie dziś rano mamy być przebadani jako pierwsi.
Igorek więc spędził wczoraj 30 minut w poczekalni MRI, gdzie rozegrał mecz piłki nożnej z przesympatyczną panią pielęgniarka (wciąż paraduje w stroju piłkarskim Liverpoolu i oznajmia wszystkim, że będzie piłkarzem), dostał w prezencie piłeczkę i wrócił z powrotem na oddział.
Wczoraj podano Igorkowi chemię. Wieczorem zaczęły się bóle brzucha. Lekarz stwierdził, że to efekt m.in. zatwardzenia po vinkrystynie... Potem zwymiotował. Po podaniu pyralginy i zofranu zasnął... Dziś odwiedziny tatunia a może także wuja Krzysia. Mały od wczoraj cieszy się na te odwiedziny. Mama pojechała dziś do szpitala Rydygiera na biopsję szpiku. Mama ma mieć standardowo dotoczone płytki krwi. Mam nadzieję, że uda jej się wrócić do domu na święta i spędzimy je razem.
Trzymajcie kciuki za rezonans!

1 komentarz: