Wczoraj razem z Gosią odwiedziliśmy dom niemieckiego pastora. Okazało się że zarówno Oliver jak i jego żona Denis są niezwykle ciepłymi ludźmi a atmosfera panująca w ich domu, to istne marzenie wszystkich tych, którzy pragną ciepła domowego ogniska. Sami mają 5 dzieci a wczoraj, oprócz Igorka, przebywało tam jeszcze troje dzieci ich przyjaciół. Oczywiście szybko się okazało, ze problemy językowe nie są żadną przeszkodą dla maluchów. Igorek bardzo szybko złapał kontakt z pozostałymi a zabawom, harcom i śmiechom nie było końca.
Ja długo rozmawiałem z Olivierem na temat choroby Igorka a ten nietuzinkowy człowiek z każdą minutą wlewał w moje serce coraz więcej nadziei. Monika z Gosią i Denis pomiędzy swoimi rozmowami czułym okiem obserwowały dzieciaki, a naprawdę było czego pilnować..
Na zakończenie cudownego popołudnia pograliśmy na gitarach. Okazało się, że nasi gospodarze to rodzina muzykująca a pani domu wydała nawet płytę. Zachwycał nas jej cudowny głos, który w połączeniu z późniejszym pokazem tanecznym dziewczynek, utrwalił uczucie błogiego spokoju i przyjaźni, jakie znaleźliśmy w ich domu. To był cudowny wieczór, w czasie którego zapomnieliśmy na chwilę o tym, po co tu jesteśmy. Dziękujemy.
Jutro i pojutrze Igorek idzie na oddział, gdzie będzie miał przeprowadzone kompleksowe badania, po których zapadnie decyzja ewentualnie zatwierdzająca operację. Najważniejsze z nich to badanie PET, które wykazuje dokładnie aktywność komórek rakowych. Wiemy, że wyjdzie dobrze. Nie ma innej opcji.
No pewnie ze nie ma innej opcji. Pozdrawiam trzymam kciuki
OdpowiedzUsuńczekam na wiesci z zacisnietymi kciukami!!!
OdpowiedzUsuń