poniedziałek, 10 maja 2010

...umierają przez procedury

Nasze dziecko leczone jest europejskim programem CWS 2006. Mógłby być leczony jego nowszą wersją, ale nie może ...... bo nie pozwalają na to krajowe procedury. W podobnej sytuacji są setki innych dzieci w Polsce.
Poniżej publikujemy artykuł napisany przez naszego przyjaciela Zbyszka Bartusia, który ukazał się dziś w Dzienniku Polskim i został opublikowany przez PAP. Jesteśmy dumni, bo byliśmy niejako inspiracją dla tego tekstu. Mamy nadzieję również, że dzięki tej publikacji coś w Polsce się zmieni a nasze chore dzieci będą miały więcej szans na przeżycie. Wierzymy, że choroba naszego dziecka czemuś ma służyć. Chcielibyśmy spełnić pewną służebną rolę dla następnych chorych na nowotwór, a tych niestety nie zabraknie. Przeczytajcie ten tekst choćby dlatego, że my też nie przypuszczaliśmy, że ten problem może dotknąć nas...


Cierpiące dzieci nadal przegrywają z biurokracją
Od czterech lat, wbrew staraniom pediatrów, nie udało się w Polsce wprowadzić żadnego nowego europejskiego programu leczenia nowotworów u dzieci. Najnowsze terapie dają nawet 90-procentowe szanse na wyleczenie (jeszcze 30 lat temu było to 10 proc.) przy mniejszych powikłaniach. Mali pacjenci mogliby z nich korzystać. Co stoi na przeszkodzie?
- Brak przepisów, biurokracja i - jak się wydaje - niezrozumienie wagi problemu przez decydentów - mówi Walentyna Balwierz, szefowa Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie-Prokocimiu.
Od kilku lat alarmuje wszelkie możliwe władze, że "istnieje pilna potrzeba wprowadzenia regulacji prawnych, a do czasu uchwalenia odpowiedniej ustawy wprowadzenie czasowych rozwiązań, aby nowe programy leczenia dzieci z chorobami nowotworowymi, dające szanse na dalszą poprawę wyników leczenia, mogły być niezwłocznie wprowadzane".
Nowe przepisy są potrzebne, bo w 2006 r. weszła w Polsce w życie - przyjęta pięć lat wcześniej przez Parlament Europejski - dyrektywa unijna określająca zasady prowadzenia badań klinicznych wszelkich produktów leczniczych. Odtąd każdy nowy program terapeutyczny, w którym stosowane są nowe leki, wymaga tzw. sponsora, czyli (wbrew nieco mylącej nazwie) ośrodka odpowiedzialnego za nadzór nad terapią i badaniem.
W przypadku niekomercyjnych programów klinicznych "sponsorem" jest zazwyczaj uniwersytet lub instytut medyczny. Musi jednak spełnić wiele wymagań formalnych. Nasz kraj okazał się do tego nieprzygotowany. Zabrakło przepisów i procedur. Potencjalni partnerzy i uczestnicy europejskich programów zaczęli się nawet bać, że - wdrażając najnowsze i najkorzystniejsze dla małych pacjentów leki i procedury - mogą stracić pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia.
Z problemem tym zmaga się nie tylko ośrodek krakowski, który od czterech lat próbuje zgłosić się do dwóch programów (leczenia chłoniaka Hodgkina oraz nauroblastoma), ale także wrocławski (leczenie złośliwych guzów i ostrej białaczki), lubelski (leczenie białaczki), warszawski (leczenie złośliwych nowotworów kości), gdański (leczenie złośliwych nowotworów wątroby), poznański (leczenie wznów ostrej białaczki szpikowej).
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, program leczenia chłoniaka ruszy u nas w czerwcu 2010 r. I to wyłącznie dzięki ogromnej pracy lekarzy, którzy - korzystając z porad kolegów (m.in. z Czech) - sami zgromadzili niezbędną dokumentację, zrobili tłumaczenia, przekonali władze swoich uczelni, znaleźli pieniądze na ubezpieczenie badań i złożyli wnioski.
Polscy pediatrzy onkolodzy muszą na własną rękę starać się o uczestnictwo w nowoczesnych badaniach klinicznych.

Życie dzieci i dorosłe procedury
Każdego roku w Polsce rozpoznaje się około 1100-1200 nowotworów u dzieci i młodzieży. Na początku lat 70. terapia dawała mniej niż 10 proc. wyleczeń. Dziś jest to ponad 70 proc. Niekiedy jednak o szansach dzieci decydują przepisy i procedury.
Wielki postęp w leczeniu nowotworów dziecięcych dokonał się w ostatnich trzydziestu kilku latach. W 1974 r. powstała Polska Pediatryczna Grupa ds. Leczenia Białaczek i Chłoniaków, a w 1992 r. - Polska Pediatryczna Grupa ds. Guzów Litych. Obecnie grupy zrzeszają 18 pediatrycznych ośrodków onkologiczno-hematologicznych. Realizują one programy lecznicze oparte na doświadczeniach własnych i innych grup onkologii dziecięcej w Europie i USA.
- Rozpowszechnianie jednolitych protokołów terapeutycznych przyczyniło się do poprawy wyleczalności - podkreśla dr hab. Walentyna Balwierz, szefowa Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym w Krakowie.
Jej zdaniem dostępność do świadczeń zdrowotnych w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej jest dzisiaj w Polsce dobra. - Dzieci powinny być jednak leczone możliwie najlepszymi programami. Tymczasem od kilku lat, z powodu prawnych i biurokratycznych przeszkód, nie udało się wprowadzić żadnego nowego europejskiego programu leczenia nowotworów u polskich dzieci - mówi Walentyna Balwierz.
Chodzi o niekomercyjne badania kliniczne, które są jednocześnie europejskimi standardami w leczeniu określonych nowotworów wieku dziecięcego. - Badania te nie polegają tak naprawdę na testowaniu działania nowych leków, tylko na ocenie wyników leczenia i występowania powikłań na większej grupie pacjentów - zastrzega prof. Balwierz. - Ta ocena jest później podstawą do optymalizacji kolejnych programów terapeutycznych. Chodzi o to, by powszechnie stosować możliwie najlepszą z dostępnych terapii. Daje to większe szanse na wyleczenie, a zarazem pozwala minimalizować skutki uboczne.
Również w Polsce wytypowano ośrodki koordynujące w skali kraju diagnozowanie i leczenie poszczególnych nowotworów dziecięcych. Np. Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej w Krakowie koordynuje leczenie trzech chorób: neuroblastoma, chłoniaka Hodgkina i ostrej białaczki szpikowej. Przed wejściem w życie dyrektywy unijnej z 2001 r., aby uczestniczyć w najnowszych europejskich programach badawczo-terapeutycznych, polskim ośrodkom wystarczała zgoda komisji bioetycznej. Od 2006 r. muszą mieć "sponsora", czyli ośrodek nadzorujący badanie w całym kraju, a także spełnić wiele szczegółowych wymagań formalnych.
Szefowa krakowskiej kliniki od ponad 20 lat koordynuje leczenie w Polsce kilku odmian nowotworów u dzieci i młodzieży, m.in. choroby Hodgkina, czyli ziarnicy złośliwej atakującej węzły chłonne. Od dłuższego czasu w pismach do władz uczelni oraz Ministerstwa Zdrowia zwracała uwagę na przeszkody prawne i administracyjne blokujące wprowadzenie najnowszych programów terapii. Np. w przypadku chłoniaka Hodgkina nadal stosujemy program opracowany w 1997 r. A postępy w tej dziedzinie są ogromne.
"Istnieje pilna potrzeba zmiany programu postępowania zarówno diagnostycznego, jak i terapeutycznego. (...) Celem nowego programu jest poprawa wyników leczenia dzieci i młodzieży z chłoniakiem Hodgkina oraz zmniejszenie powikłań" - apeluje Walentyna Balwierz.
Dotyczy to również leczenia zwojaka nerwowego współczulnego (neuroblastoma), jednego z najgroźniejszych nowotworów wieku dziecięcego, w przypadku którego zastosowanie wprowadzonych ostatnio metod terapii oraz leków pozwala na znaczący wzrost wyleczeń (o ponad 10 proc.), zwłaszcza w grupie najwyższego ryzyka. Podobnie jest zresztą w innych grupach nowotworów: nowe terapie dają większe szanse na wyleczenie i mniejsze dolegliwości związane z prowadzoną terapią. Jasno mówią o tym dokumenty publikowane przez europejskich koordynatorów niekomercyjnych badań klinicznych.
Jak wyglądają te badania? Są to najbardziej optymalne procedury diagnostyczne i terapeutyczne uzupełnione o 2-3 elementy leczenia, ocenione już wcześniej pozytywnie na niezbyt licznej grupie pacjentów. Aby ostatecznie ocenić, który z tych elementów jest najlepszy (daje więcej wyleczeń, mniej powikłań), trzeba przeprowadzić obserwację na większej grupie. Współpraca ośrodków z kilkunastu krajów europejskich pozwala na taką obserwację.
Polska jest jednak jedynym krajem, który po wejściu w życie w 2006 r. wspomnianej dyrektywy unijnej ma nierozwiązane do dziś problemy z przystąpieniem do europejskich programów. Wbrew apelom lekarzy - nie ma wciąż potrzebnych procedur i przepisów. A dyrektywa wymaga m.in. zgody komisji bioetycznej, znalezienia krajowego sponsora badania (np. uczelni), kontraktu między sponsorem koordynującym badanie (w skali Europy) a sponsorem w konkretnym kraju, dodatkowego ubezpieczenia (nie wiadomo, kto ma je opłacić; w Krakowie zrobiła to... Fundacja "Wyspy Szczęśliwe").
Trzeba także zarejestrować program w europejskiej instytucji EUDRACT i jej odpowiedniku w kraju, podpisać kontrakty miedzy sponsorem krajowym a ośrodkami realizującymi program (szpitalami, klinikami)...
W 2006 r. polscy pediatrzy zostali bez wytycznych i procedur, jak to wszystko robić. Nikt im nie pomógł, musieli wszystko załatwić sami, po rady zwracali się do kolegów z innych krajów, m.in. Czechów.
Ośrodek krakowski stara się przystąpić do europejskich programów leczenia neuroblastoma i chłoniaka Hodgkina od września 2006 r., ale dopiero w kwietniu 2009 r. został podpisany pierwszy kontrakt - dla leczenia choroby Hodgkina - między sponsorem europejskim (Uniwersytet w Halle) a sponsorem polskim. Tym ostatnim, po długotrwałych korowodach prawych, zgodziło się być Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dopiero wtedy można było złożyć obszerny wniosek z licznymi załącznikami do Ministerstwa Zdrowia i Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
- Skompletowanie wszystkich wymaganych dokumentów, w tym tłumaczenia pism z języka angielskiego na język polski, zajęło nam ponad pół roku. Wszystkie dokumenty były kompletowane przez Zespół Kliniki Onkologii i Hematologii Dziecięcej, co łączyło się z dodatkowym obciążeniem - opisuje Walentyna Balwierz.
Koszty dodatkowego ubezpieczenia pacjentów (wszystkich niepełnoletnich Polaków z możliwym rozpoznaniem chłoniaka Hodgkina w ciągu najbliższych pięciu lat), tłumaczenia przez tłumacza przysięgłego i rejestracji wniosku w Ministerstwie Zdrowia pokryła Fundacja "Wyspy Szczęśliwe".
W programie powinno uczestniczyć 16 ośrodków onkologii i hematologii dziecięcej w Polsce. Umowy podpisało 11. Dyrektor jednego ze szpitali telefonicznie oświadczył, że kontraktu nie podpisze, bo obawia się, że NFZ nie zrefunduje mu kosztów standardowej diagnostyki i leczenia. Inna dyrektorka odmówiła na piśmie, twierdząc m.in., że zapisy umowy (zgodne z wymogami europejskimi) sprzeczne są z ustawą o finansach publicznych i wymogami NFZ...
Prof. Balwierz będzie się starać, by krakowska uczelnia została również sponsorem europejskich programów leczenia neuroblastoma. Jeśli władze CM UJ się zgodzą, także tę terapię - dającą lepsze szanse wyleczenia i mniejsze powikłania - czeka żmudny proces rejestracji w polskich realiach.
W jednym z etapów leczenia neuroblastoma u dzieci stosuje się przeciwciała anty GD2. Krakowski ośrodek otrzyma je za darmo od europejskiego sponsora programu z Wiednia, bo Fundacja "Wyspy Szczęśliwe" w 2003 r. wpłaciła 30 tys. euro na produkcję. W praktyce już dawno cała Polska mogłaby stosować nową terapię. Najpierw trzeba jednak załatwić formalności.
Zbigniew Bartuś
zbartus@dziennik.krakow.pl

2 komentarze:

  1. Kochane Bartosze!
    Zaciskam zęby i wierzę, że zdrowie Igora nie zależy od urzędolenia ani procedur. Od Was zależy. Więc będzie Dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Będzie dorze ,ale wiem że choroba Igorka będzie jego cierpienie będzie miało ciąg dalszy .Jak Igorek już będzie już zdrowy można będzie pomagać innym chorym dzieciom.Bo to ziarenko dobra ,które w nas zasiał wyrośnie i zaowocuje.
    Buziaki dla Was

    OdpowiedzUsuń