piątek, 22 stycznia 2010

...szpitalne wędrówki

Dziś około 15-tej wróciliśmy z Prokocimia. Cały dzień upłynął nam na wędrówkach po szpitalnych poradniach i oczekiwaniu na wizyty u specjalistów. Najpierw odstaliśmy swoje w kolejce do punktu pobrań (badaliśmy morfologię). Igorek dzielnie wystawił paluszek i nawet nie zapłakał podczas badania. Potem zaliczyliśmy wizytę w poradni laryngologicznej, a na koniec - hematologicznej. Albert wydobył też z oddziału pełną dokumentację choroby Igorka wraz z materiałem, który trafił do badania histopatologicznego. W poniedziałek pokaże to wszystko podczas konsultacji w Warszawie.
Dobra wiadomość jest taka, że guz w uchu Igorka się... zmniejszył (!). Pani laryngolog poinformowała nas, że jeszcze w ostatni piątek wypełniał szczelnie cały kanał ucha zewnętrznego a dziś można było już po jego obrzeżach dostrzec fragmenty błony bębenkowej. To dla nas bardzo dobra wiadomość - to może być sygnał, iż chemia zaczęła działać i pozbywamy się paskudztwa!!!!!!!!
Zła wiadomość jest taka, że mamy leukopenię - obniżony poziom leukocytów (białych krwinek krwi), czyli drastycznie spadła nam odporność. To reakcja na chemioterapię. Standardowo w takiej sytuacji dziecko od razu trafia na oddział do izolatki (akwarium). Na onkologii było dziś jednak spore przepełnienie, więc małemu zaaplikowano zastrzyk neupogenu (lek, który podnosi poziom białych krwinek) i zalecono, by do poniedziałku takie zastrzyki raz dziennie aplikowała mu w domu pielęgniarka. Oczywiście w domu mamy stan podwyższonego ryzyka infekcji. Pełna sterylność, co rusz szorowanie rąk, najlepiej zero odwiedzin- jeżeli już to obowiązkowe maseczki dla gościa, a my sami mamy unikać skupisk ludzkich, żeby nie przynieść do domu jakiegoś wirusa. W poniedziałek pielęgniarka musi pobrać Igorkowi w domu morfologię i gdy tylko poznamy wyniki będziemy się konsultować z Krakowem, co dalej. W całej tej pielęgniarsko-lekarskiej logistyce pomaga nam Halinka Kobosko i pani Dorotka.
Najprawdopodobniej jednak zaplanowany na środę kolejny półgodzinny puls chemii (Vincristiny) zostanie przesunięty w czasie. To oznacza mały poślizg w stosunku do cyklu naszej chemioterapii.
Po powrocie do domu sprawdzamy pocztę. Zasypujecie nas kolejnymi ciepłymi e-mailami. Pojawiają się kolejne wpłaty na konto i rozrasta się nasza lista podziękowań. Mamy sygnały, że będziecie na koncercie dla Igorka - dziękujemy. Odzywają się moje koleżanki ze studiów (jesteście kochane!!! Aga, Magda, Aneta-dziękuję). Dzwoni Beti z Luxemburga i Asia Bitner z Irlandii, która wczoraj po południu weszła na bolga a dowiedziawszy się o Igorku w jeden wieczór poruszyła pół Limerick i zrobiła polonijną zbiórkę i oczywiście ma jasno zarysowany plan dalszej pomocy Igorkowi. Aśka przylatuje za tydzień z wiedzą na temat diety i suplementacji. Przywozi mydło, szampon i pastę do zębów dla Igorka "organic and chemicals free" oraz mnóstwo zdrowej żywności....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz