czwartek, 8 lipca 2010

... dwa tygodnie w domu

We wtorek po południu wróciliśmy do domu … Przyjechał po nas do szpitala Albert z Janoszkiem. Trzeba było widzieć, jak Igorek tulił się do brata a Janoszek głaskał go po bezwłosej główce. Muszę w tym miejscu uzupełniająco wyjaśnić, że kilka dni temu nasz Janosz na znak solidarności z bratem obciął swoje gęste włosy na jeżyka...:) - Chcę mieć taką fryzurę jak Igorek – oświadczył. No i wcieliliśmy te słowa w czyn:)
Igorek wraca do sił zajadając się kotletami drobiowymi. Po chemii już tak ma, że zajada się konkretnym smakiem. Teraz zjada kotlety na śniadanie, obiad i kolację. Nie daje się namówić na nic innego. Dziś zrobiłam mu specjalnie na deser krem czekoladowy, ale ruszył dwa razy łyżeczką i grzecznie podziękował. Musi minąć kilka dni zanim zacznie odczuwać chęć zjedzenia czegoś innego...Miewa czasem nudności (dostaliśmy doraźnie lek Atossa), ale humorek raczej dopisuje. Jutro rano mamy zrobić kontrolną morfologię i przedzwonić na oddział z wynikami. W szpitalu pojawimy się dopiero 23 lipca.
Wychodzimy sporadycznie na podwórko (gdy słońce przestaje palić) i jeździmy na rowerku albo gramy w piłkę, a dziś odwiedzili Igorka dwaj koledzy i koleżanka. Dom wywrócony do góry nogami, ale ile radości dla małego.
Igorek dostał w prezencie Atlas Geograficzny Małych Odkrywców od Iwonki. Studiuje go wnikliwie i rozpoznaje flagi najmniejszych państewek, o których istnieniu już zapomniałam.
.........................
Wczoraj przed południem odwiedził nas Arek Rynkowski – dziennikarz TVN. Zobaczył plakat Igorka w Myślenicach (tam działa PR-owsko rodzinka Alberta:), wszedł na bloga, poczytał i... do nas przyjechał. Przesympatyczny człowiek. Chcą objąć nasze dzieci opieką Fundacji TVN „Nie jesteś sam”, a jeśli w sierpniu będziemy jeszcze w Polsce a nie w Niemczech, być może chłopcy wystąpią w kolejnym odcinku programu „Zielone Drzwi”, który jest emitowany w „Dzień Dobry TVN”.
Dziś odwiedziłam szefostwo, koleżanki i kolegów w mojej pracy – w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Oświęcimiu. Pierwsza wizyta w Uczelni po 7 miesiącach... Wzruszeń wiele, wspomnień z „tamtego zwyczajnego życia”, sprzed choroby Igorka. Wszyscy nas wspierają, dopingują i czekają na mój powrót do pracy. Długo rozmawiałam z Rektorem, panią Rektor... Zatęskniłam do normalności i naładowałam akumulatorki... Może już niedługo się spotkamy, gdy życie nam się wyprostuje...
Dziś także niespodzianka. Paczka. Dla chłopaków. Z USA. W środku – czadowe oryginalne stroje sportowe. I wielka muszla z z Long Beach. Pani Irena i jej rodzina - nasi kochani Przyjaciele zza oceanu. Stali czytelnicy bloga. Niesamowici. Wspaniali. Dziękujemy! Chłopcy cieszą się baaardzo. Jesteście Kochani!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz