piątek, 18 czerwca 2010

... the end

Zakończyliśmy radioterapię. Koniec codziennych męczących dojazdów do Krakowa. Koniec napromieniania uszka. Przesympatycznym paniom pracującym w akceleratorze powiedzieliśmy do -niewidzenia - chyba, że spotkamy się w innych okolicznościach:)
Pani doktor obejrzała duży odczyn na uszku Igorka i zaleciła smarować go pięć razy dziennie panthenolem. Przez miesiąc nie możemy myć głowy. Gdy spalony naskórek się złuszczy, będziemy mogli użyć oliwki. Na razie tylko antyoparzeniowa pianka.
Pani doktor poinformowała nas również, że rezonans magnetyczny oceniający wynik radioterapii będzie mógł być wykonany dopiero za sześć tygodni, w więc dwa tygodnie po ostatniej chemioterapii. To znowu wywraca nasze plany do góry nogami i przesuwa termin konsultacji w Niemczech. Szkoda, że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej.
Igorek biega z Natalką po oddziale, pokazuje jej wszystko. Biorą nas za siostr:) Natalia zaoferowała się wziąć ostatni kurs do USD, mimo że powinna się uczyć, bo dzień później-czyli dziś- zdaje egzamin na studiach...Trzymamy kciuki, żeby zdała!
Wczoraj wizyta Mai. Igor upiera się żeby to ona zmieniała mu opatrunek na wejściu centralnym. Nie chce tego robić w szpitalu. Przy Mai czuje się swobodnie, żartuje i ta nieprzyjemna chwila (dzieci tego nie lubią) jest trochę lżejsza do przejścia...
Odpoczywamy. Przed nami całe cztery dni spokoju. Pozwalam Igorkowi wychodzić na chwilę na podwórko i pokopać w piłkę. Od wtorku znowu będzie unieruchomiony, przypięty do wszędobylskiej pompy, podłączony do kroplówek z chemią. Przed nami przedostatni cykl chemioterapii.
Nasz szpitalny ogródek pięknieje. Dzięki pani Irenie z USA zakupimy kolejne elementy wyposażenia. Dziś przyszedł przelew. W jego tytule opis - „ogródek marzeń”. Ten ogródek pozwoli przetrwać naszym dzieciakom najtrudniejzy czas. Okres wakacji, odpoczynku, pełnej wolności, nieskrępowanego biegania po podwórku do wieczora, letnich kąpieli, zabaw, igraszek. Pani Irena chce pozostać anonimowa. Jeszcze raz, w imieniu Igorka i naszych kilkudziesięciu dzieci z oddziału pierwszego - dziękuję.

1 komentarz: