Dzięki opatrzności, wspaniałym ludziom wokół nas, dzięki temu blogowi, wygraliśmy wojnę z nowotworem naszego dziecka. Teraz chcemy pomagać innym rodzicom, którzy rozpoczynają swoją walkę z rakiem. Jeśli jesteście zagubieni, piszcie - pomożemy, jak umiemy... a naprawdę nabraliśmy doświadczeń.
Pamiętajcie: RAK TO NIE WYROK!!! Musicie być silni i podjąć walkę!!! Zacznijcie teraz!!! Z NAMI!!!
wtorek, 29 czerwca 2010
... ósmy cykl przed nami
Jutro rano wyjeżdżamy do Prokocimia. Przed nami przedostatni cykl chemioterapii (o ile nie spotka nas już żadna niespodzianka). Mam nadzieję, że w niedzielę będziemy z powrotem w domu.
Odwiedził nas Harry (Robert Pietras). Przyleciał na kilka dni do Polski z Irlandii i przywiózł kolejne 450 euro, które udało mu się zebrać dla Igorka pośród swoich przyjaciół. Harry tak jak przed laty- niegasnący uśmiech na twarzy i pogoda ducha, a przy tym niepokorny, niespokojny duch, ciągle szukający w życiu czegoś nowego. - Harry, nasz Aniele -zwracam się do niego - Dobre sobie! Chyba z różkami!- odparowuje z błyskiem w oku:)
Harry - dziękujemy raz jeszcze, i raz jeszcze...
Uszko Igorka ładnie się goi, smarujemy go galaretką aloesową poleconą nam przez Elwirę, moją koleżankę z pracy. W ogródku Elwiry i Pawła spędziliśmy miłe sobotnie popołudnie. No i z naszymi zaprzyjaźnionymi Łyganami też. My przy grillu, zaś dzieciaki przy... piłce nożnej. Ale czy kogoś to dziwi?
Bramkostrzelny Igor szalał na trawniku z dwoma Staśkami, Zuzką, a nawet Janoszkiem, trudno było wymóc na nim choćby 10 minut przerwy, a potem w nocy musiałam masować mu obolałe nóżki i wcierać w nie Arcalen.
Apetyt Igorkowi dopisuje. Kliknijcie i powiększcie to zdjęcie, to może zobaczycie jego rumieńce... Okres „kurczakowy” już prawie za nami (jadał je 3 razy dziennie), teraz w naszym domu króluje nutella (oczywiście nie - sklepowa, tylko domowa z thermomixa). Nasz mistrzu potrafi wsunąć dziennie 3,5(!) grahamki z tym słodkim czekoladowym kremem. A ja potem się gimnastykuję żeby „na sucho” usunąć z całej buzi brązową maź, bo przecież jeszcze przez dwa tygodnie nie możemy myć twarzy wodą...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
codzienność. cenna i wspaniała. 'bet-at-home' :)
OdpowiedzUsuńPięknym chłopakiem jest Igor.
ale fajny - pozytywny - wpis!!!
OdpowiedzUsuńproszę takoch więcej!!!
pozdrówka!
Asia K. i chłopaki
Ja też się cieszę,że Igorkowi wracają siły tak potrzebne do walki.Przesyłamy buziaki i pozdrowienia
OdpowiedzUsuńZe specjalną dedykacją dla Bartoszów od Gołębi( do zob. w pon):)
OdpowiedzUsuńhttp://pajato.wrzuta.pl/audio/42NKKw2pp3z/beata_bednarz_-_nowa_rodze_sie_i_monika_kuszynska
jak dobrze czytać taki wpis ; )
OdpowiedzUsuńKochani nie macie pojęcia w jakim my napieciu czekamy na kolejne wiadomości od WAS! Za tak radosne - po stokroc dziękujemy! :O)
OdpowiedzUsuńIgorku... jeszcze tylko kilka tygodni... i wszystko będzie jak dawniej! Bądź dzielny! Dla siebie, dla Twoich cudownych Rodziców, dla Janoszka... no i dla nas! :O) Uśisków tysiące! :O)