poniedziałek, 13 lutego 2012

...cudowny weekend

Za nami cudowny weekend. Nie robiliśmy prawie nic. Nic konkretnego, bez żadnego zabiegania, pracy i stresu. Byliśmy tylko dla siebie. Janosz, który jeszcze ciągle jest trochę chory, „odgrzewał” stare gry na komputerze a my z Igorem pomiędzy rozgrywkami w piłkę przedpokojową, poświęcaliśmy czas na fachowe analizy piłkarsko hokejowe, obserwując występy naszych ukochanych drużyn ( brawo Unia Oświęcim, Milan i Borusia Dortmund, słabo Liverpool a Barcelona…bez komentarza). Od schematu tylko nieco oddaliła się Monika, która w piątek postanowiła zobaczyć Meryl Strzep w „Żelaznej Damie” (podobało jej się) a w niedzielę zaczęła się pastwić nad pracami studentów. Również w niedzielę odwiedziła nas babcia Jasia, która idealnie wpasowała się w nastrój nieco nostalgicznego „nic nie robienia”.
Po tym wszystkim co przeżyliśmy, takie chwile mają dla nas moc prawie magiczną. Patrzymy nie tylko na Igorka czy Janosza ale i na siebie nawzajem, jak na prezenty od Najwyższego i …dobrze nam z tym. Niech tak już zostanie.
P.S. W zeszłym tygodniu w przedszkolu Igorka był bal przebierańców. Oczywiście, dla odmiany, Igor przebrał się za….Leo Messiego. Nie próbowaliśmy nawet perswadować. Efekt na zdjęciuJ.

3 komentarze:

  1. Pani Moniko!Uważam że Pani konsekwencja w zmianie żywienia Igorka na zdrowa zywnosć przyczyniła sie do wyzdrowienia synka.Wyeliminowała Pani konserwanty na tyle ile było można. Wszyscy wiemy ze zatrute srodowisko łacznie z chemia (konserwantami) w żywności jest przyczyna wielu chorób takze tych nowotworowych.Bardzo mądrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. He , he mój na bal przebierańców zażyczył sobie....strój......kryminalisty , miał być w paski, okrągłą czapka z denkiem i kulą na ańcuchu u nogi! No cóż szyliśmy...Mamy na do tej pory . Ciotka Maja

    OdpowiedzUsuń