wtorek, 22 listopada 2011

...późne wykrywanie nowotworów

Nowotwory wykrywamy za późno! Rozmowa z prof. WALENTYNĄ BALWIERZ, małopolskim konsultantem ds. hematologii i onkologii dziecięcej, szefową oddziału na którym leczył się Igorek.
Wywiad ukazał się w Dzienniku Polskim.
- Dlaczego w Polsce tylko 10 proc. chorób nowotworowych u dzieci diagnozowanych jest we wczesnym stadium?
- Większość nowotworów wieku dziecięcego ma objawy nietypowe. Przypominają stany zapalne lub inne schorzenia. To utrudnia wczesną diagnozę. Nowotworem, który ma najwięcej nietypowych objawów, jest neuroblastoma, drugi co do częstości występowania guz lity - nadal najczęściej diagnozowany w czwartym stopniu zaawansowania. Na pewno część z nich moglibyśmy rozpoznawać wcześniej.
- Jakie są szanse na przeżycie dziecka w zależności od stopnia zaawansowania nowotworu?
- Różnice są ogromne. W pierwszym i drugim stopniu mamy prawie 100 proc. szans na wyleczenie. W trzecim dziecko ma 60-70 proc. szans na powrót do zdrowia, a w czwartym - około 30 proc. lub mniej.
- W jaki sposób lekarze rodzinni mogą te złe statystyki zmienić?
- Kiedy dziecko pojawia się w gabinecie po raz pierwszy, lekarz powinien je dokładnie zbadać i zebrać informacje od rodzica. To wymaga odpowiedniej organizacji - lekarz musi mieć na to czas. Taki wywiad stanowi bazę do dalszych kontroli. Przy każdej kolejnej wizycie lekarz powinien przeprowadzić dokładne badanie fizykalne. Pozwoli to na zwiększenie przypadkowych rozpoznań we wczesnych stadiach choroby. Istnieją dowody na to, że skrupulatne badanie jamy brzusznej u dzieci zgłaszających się do rutynowych kontroli może przyczynić się do wzrostu wyleczalności w przypadku nowotworu zlokalizowanego w tej części ciała. Na naszym oddziale [Uniwersytecki Szpital Dziecięcy, Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej - przyp. red.] leczymy dziecko, u którego neuroblastoma rozpoczęła się od utykania. Lekarz trzy razy kierował je na zdjęcie rentgenowskie biodra, które nic nie wykazywało, a tymczasem w miednicy rósł guz, uciskający korzonki nerwowe. Kiedy dziecko do nas dotarło, były już przerzuty.
Powtarzam lekarzom, aby nie bagatelizowali tego, co mówią pacjenci i ich rodzice. W przypadku siatkówczaka [nowotwór oka - przyp. red.] białawe lub żółtawe odblaski na źrenicy są widoczne w zależności od oświetlenia czy ustawienia główki dziecka. Jeśli matka mówi, że widzi czasami coś takiego, a lekarz w gabinecie nic nie zauważa, to powinien skierować dziecko do okulisty. Zaniepokoić nas powinna również zmiana na oku widoczna na fotografiach dziecka.
- Jakie są inne objawy?
- Na przykład bóle głowy i poranne wymioty. W takich przypadkach lekarz powinien skierować dziecko na badania obrazowe, które wykluczą nowotwór mózgu. Innym przykładem jest przewlekły kaszel, utrzymujący się mimo stosowania antybiotyków. Powinno się oprócz testów alergicznych, spirometrii zrobić zdjęcie klatki piersiowej. Nowotwór może objawiać się m.in. przewlekłym wyciekiem z ucha, nawracającą gorączką i bólami kostnymi, obrzękiem twarzy i szyi, bladością i narastającym zmęczeniem, utratą masy ciała i niefizjologicznym krwawieniem z dróg rodnych. W każdym przypadku, kiedy problemy nie ustępują po standardowym leczeniu, należy pomyśleć, że to może jest nowotwór.

6 komentarzy:

  1. W Polsce nie ma metod na wszesna diagnostyke a te badania które proponuje Pani dr to jest badanie na stwiedzenie czy jest nowotwór czy go nie ma. Nie jest to profilaktyka. Medycyna chinka oraz rosyjska posiada aparature na wykrywanie zmian na POZIOMIE KOMÓRKOWYM.Jest to medycyna wschodnia. Która daje lepsze rezultaty niz leczenia na zachodzie. Niejednokrotnie Niemieccy oraz Amerykanscy specjalisci rozkładaja rece. Przykład PolUNIA Wesołowska. W Polsce przy poznej diagnostyce nowotwora Izabela Sokołowska odzyskłaa zdrowie i zycie w Chinach

    OdpowiedzUsuń
  2. W medycynie wschodniej aparatura mierzy poziom enerki w komórkach i to jest dla nich wyznacznikiem rozpoczynajacych sie problemów a nie juz powstały rak.Gdzie guz jest widoczny na zdjeciu lub gołym okiem i słyszymy przepisze silne srodki przeciwbólowe bo nic sie juz nie da zrobic. W Polsce i na zachodzie opiewa to trzeba wierzyc ze sie uda.Chinczycy nie niszcza układu odpornosciowego chemia. Bo wiedza ze odpornosc nalezy wzmacniac aby nie doszło do przerzutów.Pisza to naprawde wiele tracimy. To Chiny maja wspaniałe metody leczenia nowotworó.

    OdpowiedzUsuń
  3. W Chinach leczy sie Daniel Zejma. Mezczyzna ma prawie 20 cm nowotwora w jamie brzusznej. Leczenia jeszcze nie zakonczył ale dzis czuje sie lepiej. Lekarze w POlsce nie dawali szans jak równiez na zachodzie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdę mówiąc zupełnie nie znamy "chińskiego" podejścia do sprawy a chętnie byśmy się z nim zapoznali. Czy są dostępne jakieś publikacje albo choć poświęcone temu tematowi strony internetowe??

    OdpowiedzUsuń
  5. tu ciekawy art dotyczący Chińskiego leczenia: http://wyborcza.pl/1,76842,7676302,Chinski_cud.html
    niedawno zmarła kolejna Polka lecząca się w Chinach http://blogiemwraka.blogspot.com/,wcześniej kilkoro innych Polaków, żyje tylko Iza Sokołowska i Daniel http://daniel.lifesaversblog.com/component/content/article/11-daniel/47-konsultacja.html

    Anonimowa Anna

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdecydowanie się zgadzam, lekarze mają trudności z wykryciem nowotworu, bo objawy nie są typowe, a raczej nie są takie jak u dorosłych osób.

    OdpowiedzUsuń