piątek, 1 kwietnia 2011

...wszystko OK!!

...W tym dniu wszyscy sobie robią psikusy. Dziś Prima Aprilis. My jednak piszemy z Freiburga najbardziej poważnie jak tylko można i najradośniej jak tylko można to sobie wyobrazić..
Dziś tutaj 25 stopni, słońce, wszystko kwitnie, pachnie i śpiewa. Zupełnie jak my. Dziś rano badanie PET wykazało, że pozostała w główce Igorka masa resztkowa guza jest martwa… Lato w sercach…. Odetchnęliśmy i rozpoczęliśmy świętowanie…
Gosia właśnie pichci pyszną kolację, a mnie kazała odpoczywać. Albert pije kawę na balkonie i słucha śpiewu skowronka (oczywiście z laptopem na kolanach- brydż on-line jest ponad okolicznościami przyrody) a Igorek radośnie dokazuje…
Gosia wyczarowuje dla nas same atrakcje. Zabrała nas do fantastycznego miejsca- do ogromnego lokalu, przypominającego gwarny rynek, w którym ustawiono mnóstwo stoisk serwujących dania różnych kuchni świata… Jadłam tajlandzką zupę i równie egzotyczną sałatkę z kurczakiem…. Albert pochłonął argetyńskiego steka, a Igorek wybrał…  niemiecki wurst z rożna. Piliśmy też najwspanialsze świeże soki – dobieraliśmy i miksowaliśmy smaki według upodobań…. Zrobiliśmy też zakupy w naszym ulubionym markecie ze zdrową żywnością Al Natura…
Jutro czeka nas  najpierw wyprawa do Kinder Galaxy, potem do lokalu, w którym jako znani kibice FC Freiburg obejrzymy mecz na żywo, a w niedzielę zabawa – w Park Europa – czyli upragniona wyprawa do wielkiego wesołego miasteczka To w nagrodę. Igorek dziś dostał syrop i środek usypiający ( hm…doodbytniczo), po którym spał jak suseł. Potem karetka przewiozła nas do pracowni PET, gdzie Igorek się obudził i mimo podania  kolejnej dawki dożylnego środka usypiającego i już nie zasnął…. Był półprzytomny. Jak po „głupim Jasiu”. Ale wytrzymał. Powtórzyliśmy tylko sekwencję głowy, żeby wszystko było jak najbardziej czytelne…. I było. Profesor zaprosił nas na popołudniowe spotkanie i oznajmił fantastyczną nowinę.
Teraz przez kolejne dwa lata mamy wykonywać kontrolne rezonanse głowy oraz rtg płuc w odstępach trzymiesięcznych, raz w roku sprawdzać serduszko i tarczycę (hormony są nadwyrężone radioterapią). Potem przez kolejne trzy lata – MRI i rtg płuc co pół roku… I później raz w roku. I tak robić będziemy…. A wyniki będą równie pomyślne. Tak już sobie zaprojektowaliśmy.
W poniedziałek chcemy jeszcze pojechać na oddział i przekazać profesorowi Kontnemu pamiątkowy dyplom i „IgORDER” czyli Igorkowy medal wdzięczności…

2 komentarze:

  1. Uwielbiam czytac tego posta!!! czytalam go sobie tak w kolko! aby jeszcze raz przypomniec sobie ze marzenia sie spelniaja!!! Caluje Was mocno kochane Bartosze! Buziaki i duzo slonca dla Was! promiennych serc na codzien, na zawsze!!!
    Jestescie Giganty = Moniko, Albercie, Igorku i Janoszku!!!! wszyscy rowno wzieci!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. ...i ja również!!!...czytam go sobie codziennie...oby takich zwycięstw, tych wszystkich walczacych Wielkich - Małych Bohaterów było więcej, coraz więcej...buziaki kochani!

    OdpowiedzUsuń