wtorek, 5 października 2010

...

Sobota w siodle. Janoszek ma zajęcia z hipoterapii. Igorek też chce wsiąść na konia. Wykupujemy półgodzinną przejażdżkę. Jedziemy do lasu. Powolutku, stępem.... . Świeci słońce. Jesień pachnie.
W poniedziałek wysyłamy prośbę do Pani Profesor o wyznaczenie Igorkowi terminu  MRI twarzoczaszki za 6 tygodni.
Dziś wtorek. Czwarta czterdzieści pięć. Budzę się sama, nie czekając na sygnał dzwonka w komórce. Dziś 5 października - dziś w USD Igorkowi będą skanować kości w poszukiwaniu komórek rakowych. Nie znajdą ich.
 "Trzeba wierzyć" - to zdanie słyszę ostatnio najczęściej.
"Wierzyć to znaczy nie pytać jak długo jeszcze mamy iść po ciemku".
Nie pytam.
Wierzę.

3 komentarze:

  1. no właśnie tak jak założyłaś,tak będzie.Czy ,,SILVA"jest w Twoich rękach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochani!
    ...martwimy się ... tym Waszym milczeniem.
    Uściski dla naszego Rycerza i dla równie dzielnego Janoszka :O)

    OdpowiedzUsuń