Regresja zmian zapalnych w uchu !!! Wynik rezonansu dobry !!! Najpiękniejszy prezent urodzinowy dla Alberta ( takiego sobie zażyczył) i całej naszej rodziny.
Nic piękniejszego nie mogło się zdarzyć.
Laryngolodzy kazali nam pojawić się z wynikiem MRI po 10 czerwca w poradni, aby ustalić termin myringoplatyki - rekonstrukcji błony bębenkowej ucha. Najprawdopodobniej operacja odbędzie się w wakacje ( po naszym urlopie). I jeszcze jedno - po operacji Igorek odzyska słuch w prawym uchu!!!!
Hurra!!!
Dzięki opatrzności, wspaniałym ludziom wokół nas, dzięki temu blogowi, wygraliśmy wojnę z nowotworem naszego dziecka. Teraz chcemy pomagać innym rodzicom, którzy rozpoczynają swoją walkę z rakiem. Jeśli jesteście zagubieni, piszcie - pomożemy, jak umiemy... a naprawdę nabraliśmy doświadczeń.
Pamiętajcie: RAK TO NIE WYROK!!! Musicie być silni i podjąć walkę!!! Zacznijcie teraz!!! Z NAMI!!!
czwartek, 30 maja 2013
poniedziałek, 27 maja 2013
ufff!!!
Wynik histopatologiczny Igorka...
Jedno słowo.
Woskowina.
Tylko!!!!
Ucho czyste!
Teraz jeszcze trzymajcie za MRI.
Jedno słowo.
Woskowina.
Tylko!!!!
Ucho czyste!
Teraz jeszcze trzymajcie za MRI.
niedziela, 26 maja 2013
...zawirowania
W środę okazało się, że babcia Igorka ma półpasiec. Dzień później Igor dostał gorączki 39,2 stopni ( podejrzewałam, że się zaraził i, że to może być ospa - bo jeszcze na nią nie chorował) . Nasz wyjazd do kliniki na planowy rezonans stanął pod znakiem zapytania. Odwiedziła nas Maja Berezowska - osłuchała Igorka - obejrzała od stóp do głów - ani jednej krosty, wszystko ok. Nas szczęście gorączka, która utrzymywała się dobę, sama ustąpiła. A więc jedziemy. Zobaczymy co powiedzą lekarze. We wtorek mamy mieć rezonans. I konsultację laryngologiczną. Może będą też wyniki badania histopatologicznego....
niedziela, 12 maja 2013
Po operacji....
W momentach badań kontrolnych strach paraliżuje nas jeszcze bardziej i wyraźnie słyszymy odgłos tykającej bomby, na której ciągle żyjemy.
I jeszcze te pytania Igorka. Ostatnio ma swoje przemyślenia... Co się z nami dzieje po śmierci? Gdzie jest niebo? Czy śmierć boli? Czy możemy się urodzić po raz drugi.....
To chyba normalne w tym wieku, a jednak... nie pomaga.
Operacja.
Totalne deja vu.
Ten sam blok operacyjny. Ten sam korytarz z paskudnej brązowej boazerii, ta sama twarda ławka i tłum przemieszczających się wokół osób...
To samo pulsujące w skroni oczekiwanie.
Uporczywe zmuszanie się do pozytywnego myślenia i niemożność zapanowania nad rozbieganymi myślami....
Totalne deja vu - a może nawet jeszcze gorsze - bo wtedy, w styczniu 2010 roku, nie byłam przecież świadoma tego, co mogę usłyszeć.
Ale czy to pomogło? Czy na to kiedykolwiek można być przygotowanym?
Po godzinie w drzwiach stanęła ta sama lekarka, która przed trzema laty w tym samym miejscu przekazała mi tę straszną nowinę.
Bezskutecznie próbowałam wyczytać coś z jej pozbawionej emocji twarzy i to były chyba najkoszmarniejsze sekundy mojego życia. Zerwałam się z ławki i podeszłam.
- Oczyściliśmy ucho. Dużo tego było. Woskowina - może z fragmentami naskórka i komórkami perlaka - trudno jednoznacznie ocenić. Trochę płynu. Wysłaliśmy próbkę do badania histopatologicznego..
W pierwszej ocenie w uchu nie było nic niepokojącego...
Uff
Ulga.
Ulga, mimo, że jeszcze trzeba przecież czekać na wynik. Trzymamy się jednak tej dobrej wieści... W pierwszej ocenie, wszystko wygląda dobrze. Kosteczki słuchowe są uszkodzone. Lekarze chcą poczekać na wynik rezonansu, a potem zrobić Igorkowi rekonstrukcję błony bębenkowej. W taj chwili w uchu jest duża dziura... Ale przecież słuch ( a w zasadzie jego brak), błona, kosteczki - to w tym momencie, rzecz wtórna.
Najważniejsze, że w uchu nie było niczego niepokojącego.
Wieczorem telefon od Magdy mamy Patryka. Pamiętacie - pisałam Wam o chłopcu, który tyle miesięcy przebywał w śpiączce - po operacji neuroblastomy, i jego niesamowitej mamie. Nigdy nie zwątpiła w swego silnego syna. Na przekór wszystkim i wszystkiemu.
Patryk wybudził się i jeszcze rok temu z trudem stawiał pierwsze kroki przy użyciu balkonika...
Wieczorny telefon od Magdy - Wiesz, dziś Patryk z moim bratem wybrał się na wycieczkę rowerową. Zrobili 20 km!
Patryk - nasz bohater. Legenda oddziału. Największy dowód na to, że cuda się zdarzają. Że niemożliwe jednak jest możliwe.
Jeden wieczorny telefon i życie staje się piękniejsze. Nadzieja i pewność
że wszystko będzie dobrze - POWRACA.
PS.
Odpowiadam na wasze pytanie - wyniki TSH Igorka są... oczywiście dobre:)
Subskrybuj:
Posty (Atom)