wtorek, 16 marca 2010

...w domowych pieleszach


Odchorowałam teatralny weekend. Męczy mnie katar, ból gardła, mam powiększone migdały...- skończyło się antybiotykiem. Janoszek także przeziębiony, ma ataki brzydkiego suchego kaszlu. W domu izolujemy się - na ile to możliwe od Igorka, chodzę w maseczce i boję się, by go nie zarazić... Na dodatek Igorkowi spadła odporność, robiliśmy mu morfologię, ma zaledwie 900 leukocytów!. (w szpitalu przeszłam krótki „kurs” i własnoręcznie pobrałam mu wczoraj krew z paluszka). Mały musi więc teraz brać „małe piki”, jak sam nazywa standardowe zastrzyki neupogenu aplikowane przez ciocię Dorotkę...
Wizyta Lucyny Pasternak żony Mariusza, z którym znamy się od podstawówki. Niesamowita osoba, przenosi dla nas góry … Robi Igorkowi PR w branży kwiatowej. I to jaki. Jest nastawiona na efektywne działanie, a pomyśleć, że widziałyśmy się w przeszłości raptem kilka razy. Dzięki Lucynko. Dzięki Pasta! Jesteście wspaniali! Lucyna zaszczepiła ideą pomocy Igorkowi swoje otoczenie florystek, plakaty z informacją o Igorku zawisły w największych salonach kwiatowych w całej Polsce, idea pomocy jest promowana na dużych targach kwiatowych, Lucyna sprawiła, że nieznani nam wcześniej – Państwo Beata i Marek Dzidowie, którzy od lat prowadzą Specjalistyczne Gospodarstwo Kwiatowe w Goczałkowicach Zdroju i hurtownię „Róża” w Bielsku-Białej, prywatnie wspaniali i bezinteresowni ludzie o wielkich sercach, przejęli się losem naszego synka i nie tylko pragną wesprzeć nas finansowo, ale zaoferowali nam również możliwość skorzystania z przelotu ich małym samolotem np. na konsultację zagraniczną.
Co dzień jesteśmy zaskakiwani waszą spontanicznością Kochani. Choroba Igorka spowodowała, że niemal każdego dnia mamy do czynienia z cudem - cudem dobroci drugiego człowieka. Ula Sworzeniowska pisze wzruszający komentarz na blogu. To człowiek wielkiej wiary i dobroci. Zawsze ją podziwiałam - jako człowieka i matkę, jaką piękną tworzą rodzinę, jak mądrze wychowują dzieci... Ula przyjeżdża z Wysp i przywozi prezenty dla Igorka... i największy skarb - skarb prawdziwej wiary, że wszystko będzie dobrze, dar modlitwy jej samej i jej przyjaciół z Kościoła w Bandon. Dziękujemy, choć to słowo nie wyraża naszej wdzięczności.
Dzwoni kuzyn Krzyś z Olszyn. Ma smutną nowinę – puszka wystawiona w przedszkolu w Wojniczu, do której rodzice wrzucali pieniądze dla Igorka została skradziona. Pani Dyrektor przejęta, nie wiedziała jak mu tę wiadomość przekazać, było jej przykro, zamieszanie, policja... Kochana pani Dyrektor, nauczyciele, rodzice z przedszkola - My dziękujemy za ten szczery gest – chęć zorganizowania zbiorki dla dziecka z innego miasta. Wlączenie się w MaŁą Orkiestrę Wielkiej Pomocy dla Igorka. I tylko to się liczy. Po tym jak ukradziono mi portfel w szpitalu na onkologii a jednej z matek - samochód sprzed okien izolatki, nic mnie już nie dziwi. Taki jest świat. Czarno-biały. Ale to są zaledwie pojedyncze plugawe przypadki. Tych dobrych jest znacznie więcej - tak jak ludzi. My tego doświadczamy. Raz jeszcze-dziękujemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz