poniedziałek, 11 października 2010

...email od Jacka

W oczekiwaniu na wyniki dostałem emaila od Jacka, taty Kalinki. Myślę, że wiedząc ilu ma przyjaciół wśród czytelników naszego bloga, nie będzie miał nic przeciw temu, że opublikuję najważniejsze fragmenty.

Kochani, dziękuję bardzo za troskę o Kalinkę.
Wieści z Essen są takie... jakby ich w ogóle nie było
Nadal nie wiemy czy lekarze w Essen podejmą sie leczenia Kalinki bo nie było badania jej oczu pod narkozą z uwagi na słabe wyniki leukocytów i płytek krwi. To efekt dotychczasowych chemioterapii. Organizm musi się sam odbudować więc trzeba czekać. Robimy badania co dwa dni z nadzieją czekając na dobre wyniki. Nie wracamy z Kaliną do Polski, wolimy zostać tutaj na miejscu i trzymać ręke na pulsie bo jak wrócimy to znowu okaże się że na kolejny termin konsultacji musimy czekać następne 3 tygodnie.
Na dodatek zrobiło się tutaj zimno i Kalina złapała dwa dni temu katar, który na szczęście dzisiaj trochę się zmniejszył.
Nocleg mamy 5 minut piechotą od kliniki, super warunki. Jest tu kilkoro dzieci z innych krajów z siatkówczakiem - z Ukrainy, Rumunii, Turcji - to w jakiś sposób potwierdza, że klinika w Essen ma dobre wyniki w leczeniu tego typu nowotwora.
Pomoc w tłumaczeniu mamy zapewnioną. Generalnie niczego nam nie brakuje. Tylko to oczekiwaie jest najgorsze.
Ja wracam do Polski na kilka dni, żeby dopilnować najpilniejszych spraw. Dziewczyny zostają same. Potem wracam gdy już badanie będzie mogło dojść do skutku.
Mamy dostęp do internetu ale baaardzo utrudniony.
Pozdrawiam jesiennie - Jacek
 
Jacku, trzymajcie się. My wszyscy tutaj trzymamy za Kalinkę kciuki. Więcej informacji dla tych, którzy chcą pomóc Kalince pod adresem - http://www.kalinajanowska.blog.onet.pl/

1 komentarz: