poniedziałek, 18 października 2010

...cud się nie zdarzył

Wizyta w poradni i na oddziale I to zawsze okazja, by spotkać znajomych. Czasem złoszczę się na siebie, że czuję się tam, "na okraglaku", jak w domu.  A ja tak bardzo chciałabym definitywnie zamknąć za sobą ten rozdział. Ale o ludziach, cudownych ludziach, których tam poznałam, z którymi się zżyłam w tym trudnym dla nas okresie nie da się zapomnieć. Jesteśmy przecież jak rodzina. Sprawdzona w najgorszych bojach.

I tym razem spotkałam Anię kruczowłosą, która była przed chorobą blond dziewczyną, wesołą Darię, która chodzi do szkoły i tak jak Igorek jest na chemii tabletkowej. Dorastającą Kasię w eleganckiej peruce... Cieszymy się, żartujemy. Zdajemy relację... Na oddziale Igor wita małego piłkarza "Jadwigi Kraków" - Frania, który przed tygodniem rozpoczął walkę z białaczką, a także "zaprawionych w bojach": Patryka, Adasia, Kubę, Kacperka... Ja w tym czasie łapię dziewczyny. Co u was?- to pytanie pada najczęściej wśród nas - matek. Rozmawiamy o tym, kto już "dźwiga się" po przeszczepie, kto szczęśliwie zakończył leczenie... Podświadomie łakniemy dobrych wieści, odrobiny nadziei... Jednak nie zawsze takie informacje jest nam dane usłyszeć...
I tak dowiedziałam się, że w czwartek odeszła od nas Klaudia. Miała tylko 14 lat.
Ciepły, cudowny młody człowiek. Aniołek. Wzorowa uczennica. Sportsmenka. Jej marzeniem było móc znowu biegać. Wierzyła w to, nawet gdy choroba przykuła ją do wózka. Wyrok: sarcoma kości. Przerzuty do płuc.
I w tym wszystkim Lidka - jej wspaniała mama -bohaterka, żelazna dama, która znajdowała siłę, by uśmiechać się do cierpiącego dziecka, a jednocześnie krucha złamana bólem istota, która była z Klaudią każdego dnia, każdej nieprzespanej nocy... "To takie dobre dziecko - mówiła. To takie niesprawiedliwe..."
Lidka przeszła egzamin z bezsilności - musiała patrzeć jak gaśnie światełko w oczach jej ukochanej córki.... Wierzcie - nie ma na świecie nic gorszego.
Z Klaudią odeszła cząstka nas...
Ponoć  zasnęła spokojnie. Z pokorą i godnością.Tak jak żyła. Zgasła we śnie...
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/jeszcze-bede-biegac_146818.html

 
.... I biegasz kochana po niebiańskich bieżniach. Bo tam właśnie jesteś. Twoja alabastrowa twarzyczka. Twój ciepły głos, uśmiech i iskierki w oczach, będą z nami już zawsze.
Żegnaj Aniołku!
Fot. SE

1 komentarz:

  1. Kto takich traumatycznych przeżyć nie przeszedł i tak do końca tego nie zrozumie. Czuje się to własnie tak jak Pani opisuje. I po 30 latach przychodzi w snach piękna 18 letnia Beatka z którą się zaprzyjaźniłam ( przypominała z urody i sylwetki młodziutką Edytę Górniak )też sarcoma kosci i przerzut do płuc . Ja miałam trochę więcej szczęścia... My ludzie po takich wyrokach to inna mentalnie grupa : prostolinijni , uczciwi,nigdy już nie stać nas na jakikolwiek przekręt ( mam na mysli rządzących ) Od ponad 30 lat powtarzam onkologia to jedna wielka pokora wobec życia

    OdpowiedzUsuń