niedziela, 23 maja 2010

... weekend w domu


Piątek
Śmigamy do Krakowa z Pastą jakąś okrężną drogą przez Krzywaczkę, żeby ominąć zakorkowaną Skawinę. Udaje się, choć dwa razy prawie nurkujemy, a od tego „przełamywania fal” od forda Mariusza odpada tablica rejestracyjna... Po przyjeździe na oddział Igorkowi podają przeciwwymiotny zofran i neupogen. Zastrzyk nie wywołuje już łez i pędzimy na dół na radioterapię... Frakcja przebiega bez zakłóceń... Po powrocie na oddział spotykamy wielu znajomych. Igorek szybko instaluje się  w przedszkolu. Tu bada go pani doktor. Osłuchowo wszystko w porządku. Morfologia wykazuje, iż leukocyty podskoczyły do poziomu 2100, ale to wciąż mało, więc otrzymujemy zalecenie kontynuowania zastrzyków i skontrolowania morfologii w niedzielę. Udaje nam się szybko „zdobyć” upragnioną przepustkę. Wdomu jesteśmy przed południem.
Sobota
Pani Dorotka odwiedza Igorka, aby zaaplikować mu „małego pika”. Bezboleśnie. Po południu wspólnie pieczemy sernik z cukrem brzozowym. Na niedzielę, bo w niedzielę święto – rocznica Komunii Janoszka i uroczysty obiad. Wieczorem z chłopakami oglądam finał Ligi Mistrzów. Kibicujemy Bayernowi. Maluchy zasypiają po pierwszej połowie i nie widzą porażki niemieckiego zespołu...
Niedziela
Rano pobieram Igorkowi z paluszka krew do probówki. Idzie mi to coraz sprawniej:) Albert zawozi próbkę do szpitalnego laboratorium, a tu przykra niespodzianka - urządzenie do pomiaru leukocytozy jest niesprawne. Okazuje się, iż w całym Oświęcimiu nie możemy skontrolować poziomu leukocytów. Odsyłają nas do Wadowic, Pszczyny albo Chrzanowa. Dzwonię na oddział onkologii - pani doktor zaleca jeszcze jeden zastrzyk z neupogenu i uspokaja,że wystarczy w zupełności, jak w poniedziałek rano wykonamy badanie w Krakowie.
Wieczorem Janoszek zagorączkował. Ma temperaturę 38,2. Podaję mu leki przeciwgorączkowe, wapno , witaminę C, izoluję od Igorka. Jutro zobaczy go Halinka Kobosko.

Rano zainaugurujemy trzeci tydzień radioterapii. Startujemy przed ósmą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz